Dla wielu osób pojęcie firmy windykacyjnej i komornika, jest tak naprawdę tożsame. Jednak różnice pomiędzy tymi dwoma pojęciami, są tak naprawdę kolosalne. Firmy windykacyjne są prywatne, komornik to natomiast urzędnik państwowy. Różnią się oni także pomiędzy sobą samymi uprawnieniami.

Jak działa windykator?

Firma windykacyjna przede wszystkim nie powinna kojarzyć nam się z zastraszaniem i ściąganiem długu za wszelką cenę. Raczej windykator powinien być w naszych oczach negocjatorem. Taka osoba bowiem podejmuje się odzyskania długu na rzecz wierzyciela. Zależy zatem windykatorom na tym, by faktycznie ten dług odzyskać. Nie mają jednak takich uprawnień jak komornik, by zająć mienie, czy też część wynagrodzenia. Dlatego też do wszystkiego dochodzą spokojem i rozmową.

Z windykatorem jak najbardziej można rozmawiać, a nawet trzeba. Firmy windykacyjne to instytucje, które naprawdę pragną nam iść na rękę. Dla nich to również jest opłacalne, ponieważ najczęściej otrzymują wynagrodzenie od sukcesu, czyli po spłacie długu. Dlatego też oferują różne propozycje dłużnikowi, by ten mógł uregulować należność. Możliwa jest nawet bardzo często spłata w ratach.

Ponaglenia, listy, SMS-y, egzekucja

Jednak, by móc faktycznie negocjować, najpierw trzeba wykazać się dobrą wolą. Otóż windykacja choć ma mniejszy zakres działań, również działa. Podczas takiego procesu windykacyjnego otrzymać można mnóstwo ponagleń w formie listów czy też SMS-ów. Czasem windykatorzy także dzwonią i osobiście odwiedzają dłużników. Jeśli jednak widzą, iż dłużnik pragnie się dogadać, wówczas bardzo starają się iść na rękę. Robią wszystko, by każda strona była zadowolona.

Opieranie się przed spłatą nie jest rozsądne. Po windykacji polubownej, sprawy kierowane są do postępowania sądowego, a później do egzekucji komorniczej. Na tym etapie, koszty dla dłużnika bardzo szybko rosną, gdyż będzie on obciążony kosztami sądowymi poniesionymi przez wierzyciela, kosztami procesu, egzekucji oraz kosztami windykacji. Mimo bezskutecznej egzekucji z majątku dłużnika, sprawy przedawniają się po upływie 6 lub 10 lat, więc nawet tymczasowy oddech dla dłużnika nie oznacza końca dochodzenia długu przez wierzyciela.